18 sty 2016

Zmiany nie zawsze wychodzą na dobre.

Ostatnio zetknęłam się z niecodzienną sytuacją.
Była tym bardziej niecodzienna, że wynikała z tego, iż była niecodzienna dla jednego ucznia. No bo dlatego dla mnie ona stała się niecodzienną, że dla niego była niecodzienna. Bo gdyby dla niego sytuacja ta nie robiła różnicy, to dla mnie też pozostałaby obojętna.
Ale zrobiła.
No, do rzeczy.

Jeszcze do niedawna byłam osobą (typowym przedstawicielem społeczeństwa, chyba), która z autyzmem miała do czynienia tylko na łamach książek i artykułów, które czytałam w związku ze studiami. Czyli totalna teoria.
A teoria, to wiadomo.
Jednakże z teorii większość z nas wie zapewne, iż autyzm ma między innymi to do siebie, że potrzebuje stałości. Względne poczucie bezpieczeństwa zapewniają takim osobom rytuały, te same osoby, te same czynności, te same dźwięki i tak dalej, codziennie, niezmiennie. Kiedy zmieni się choć jedną rzecz ze znanego im dotychczas otoczenia, wtedy tracą głowę - jakby cały świat wywrócił im się do góry nogami!
Wiedziałam o tym i ja.
ALE NIE WIEDZIAŁAM, ŻE TO ZJAWISKO ZACHODZI W AŻ TAKIM STOPNIU.

Mianowicie, całkiem niedawno postanowiłam wprowadzić u siebie pewne "ulepszenia" (która kobieta nie ma czasem bzika, żeby coś w sobie zmienić? no która?). I tak powstały, na razie bardzo bardzo niewielkie, subtelne zmiany. Nie jakaś totalna rozpierducha w stylówie, nie zmiany nie do poznania. Tylko takie drobne rzeczy.


Czy dodatkowy pierścionek na palcu, kiedy dotychczas nosiło się wyłącznie jeden, to wielka różnica?


Okej, tutaj to już normalnie poszłam po bandzie. Kupiłam sobie ciemniejsze soczewki i postanowiłam zacząć malować usta. Czy to wielka zmiana?

Normalnie zdawałoby się, że nie. Ja też tak pomyślałam. Oczywiście, kiedy przyszłam w nowej wersji do szkoły, dzieci od razu podjarały się czerwienią ust, ale to tyle. Nie spodziewałam się, że będzie inaczej. Ale okazało się, że w przypadku jednego ucznia - było.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zaszedł mnie od tyłu autystyczny uczeń, duży dosyć, i zdzielił w ramię łokciem. Odwróciłam się, podałam mu rękę na dzień dobry (to nic nowego) i już chciałam się odwrócić z powrotem... kiedy on tej ręki nie puszczał.
Patrzył mi na usta, patrzył na pierścionek, zaczął o tym drugim pierścionku mówić, zdawał się być coraz bardziej pobudzony..! CORAZ niebezpieczniej pobudzony D:
Kiedy zaczął próbować moim rękawem zakryć pierścionek, którego nigdy wcześniej nie widział, dopiero dotarło do mnie, o co mu chodzi.

ZASZŁA ZMIANA.

Taka, wydawałoby się, niewielka! Znikoma! Ale dla niego zrobiła ogromną różnicę! Byłam w szoku - nadal jestem. Oczywiście wyszłam z tej sytuacji bez szwanku, byłam dla niego grzeczna, odpowiadałam na pytania, wywinęłam się i spierniczyłam, coby z dala być.
Ale nadal myślę o tym, co zaszło. 

Jaka z tego lekcja na dziś? Nigdy nie wiesz, co może zaburzyć równowagę dziecka autystycznego i zrównać jego świat z ziemią. Co prawda w moim przypadku nie było tak drastycznie - ale skąd wiemy, kiedy stanie się coś, co właśnie spowoduje dramat?! Skoro taka, zdawałoby się, pierdoła potrafi zwrócić TAKĄ uwagę?

Postanowiłam więcej nie ryzykować, nie zmieniać szkolnego stylu, soczewki niebawem wywalę i wrócę do naturalnych. No bo po co zapewniać sobie i dzieciom niepotrzebne stresy?

No, chyba, że chce się dostać w cymbał :'D

6 komentarzy:

  1. Wow, w życiu bym się nie spodziewała że praca z autystykami może być tak niebezpieczna : O
    Podziwiam za odwagę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie, wierz mi! Ale to tylko momenty.. Na ogół nie jest do tego ta odwaga tak konieczna ;)

      Usuń
  2. Mimo wszystko, nie rezygnuj ze swoich ulubionych elementów garderoby czy biżuterii! :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wizja dostania w cymbał skutecznie mnie odstraszyła :<

      Usuń
  3. Nie wiem jak inni, ale ja przede wszystkim podziwiam za tak niesamowite oddanie i szacunek dla swojej pracy żeby myśleć nawet o takich szczegółach. Zaczęłam czytać właśnie bloga i jestem szczerze wzruszona :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję, to miłe co piszesz :) staram się, bo pamiętam doskonale jak to jest, kiedy nauczyciele się nie starają.. Ja nie chcę taka być.

      Usuń

Kto pyta, nie błądzi. Zapraszam do wymiany opinii!